czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 11

Nagle zerwała się z łóżka. Rozejrzała się w wokół pokoju. Wszystko stało na swoim miejscu. - Uff... - odetchnęła z ulgą. A myślałam, że naprawdę zwariowałam - pomyślała.
Zerknęła na zegarek, który skazywał na godzinę ósmą dwadzieścia pięć. Położyła się ponownie, wpatrując się w sufit. Jej myśli krążyły w wokół jej snu. Nie kontrolowała tego snu, więc nie ma pojęcia co to może oznaczać. Jak to możliwe, że tak po prostu mu uległa? - karciła się w myślach. Po chwili usłyszała pukanie do drzwi. - Proszę! W drzwiach ukazał się Will.
- Cześć - mówiąc to, zamknął drzwi i powoli zbliżał się do niej.
Usiadła na łóżku, przykrywając się satynową pościelą. Czas mijał, a oni bez słowa, spoglądali się na siebie. Emma widząc go, nagle uświadomiła sobie sen, w którym znajdowali się oni. Ten wzrok... Był podobny do tego, jakim teraz ją obdarzał.
 - Coś się stało? - zaczęła zachrypłym głosem.
Nic nie mówiąc usiadł tuż obok niej. Delikatnie pogłaskał dłonią jej policzek. Ich wzrok utkwił na samych sobie. Poczuła się dziwnie, lecz coś ją powstrzymywało przed odwróceniem wzroku.
- Powiesz w końcu o co chodzi? - wydukała.
- Chciałem tylko cię zobaczyć.
W tej chwili była zdezorientowana... Najpierw ją przeprosił za to co zrobił, potem ten sen, a teraz ta sytuacja... - Co tu do cholery się dzieje?! - pomyślała. - Myślę, że powinieneś już pójść - powiedziała stanowczo. Jego wzrok wciąż był taki sam. Nie miała pojęcia co teraz czuje, ale teraz najmniej ją to obchodziło. - No dobrze. Zrobię jak uważasz. Do zobaczenia później - mruknął, po czym wyszedł z pokoju. Po chwili w pokoju rozległ się dźwięk sms-a. Po przeczytaniu, Emma nagle wstała z łóżka i szykowała się do wyjścia. Wychodząc, minęła Willa, który zatrzymał ją łapiąc za rękę. Ich spojrzenia się spotkały, jednak wyrwała mu się zmierzając do wejściowych drzwi. Postanowił zostawić ją w spokoju. Jedynie co go tak zastanawiało to, że wyszła tak nagle. Pewnie zaraz wróci - pomyślał, po czym poszedł, usiadł przy kominku pijąc whiskey.
Był to piękny słoneczny dzień. W sam raz na spacer. Emma postanowiła udać się do miejsca, w którym przebywała gdy chciała nad czymś pomyśleć. W pewien sposób potrafiła znaleźć tam spokój, wyciszyć się, bądź odprężyć. Kiedy była mała, lubiła tak przychodzić pomimo, że wtedy problemy nie były aż tak poważne jak teraz. Czasami chciałaby cofnąć czas, kiedyś było lepiej... Nie musiała się tak bardzo przejmować pewnymi sprawami, w końcu była wtedy dzieckiem. Jednak to się zmieniło odkąd miała 15 lat. Nie mogła odpędzić się od mężczyzn i tak zostało do teraz. Tak naprawdę nie była tego świadoma jak bardzo na nich działała, lecz nie przejmowała się nimi. Po stracie byłego chłopaka - Jasona - wszystko stało się dla niej obojętne. Nie było to zwykłe zerwanie, ale porwanie, a następnie uśmiercenie go. Gdy się o tym dowiedziała nie mogła sobie tego wybaczyć. Do tej pory wini siebie za to. Za każdym razem kiedy przypomina się Emmie ta sytuacja, nie może powstrzymać się od łez. Naprawdę go kochała i nie wyobraża sobie życia z nikim innym oprócz Jasona. Nawet po tym co się wydarzyło.
W miejscu, w którym przybywała znajdował się dom Jasona. Mieszkali razem, dużo czasu poświęcali sobie. Gdy tam przebywała, odtwarzała sobie w głowie różne sytuacje, które miały miejsce właśnie w tym domu. Czasami pojawiał się na jej twarzy szczery uśmiech. Nic tak nie uszczęśliwiało jej, jak sam Jason. Bywały dni kiedy kartowała się w myślach, że nie mogła nic zrobić. Gdyby mogła oddać za niego życie bez wahania by to zrobiła, nie zważając na to co by o tym myślał. Dom był już stary. Minęło wiele lat od ostatniego zamieszkania, jednak Emma przychodziła tu tak często jak tylko mogła, by zająć się nim tak, by wyglądał na zadbany. Teren należący do niego był zagrodzony murem wraz z bramą. Dom wielkością uzmysławia, że niegdyś był głównym punktem tej okolicy. Zważając na okoliczności, można było dostrzec gdzieniegdzie domy, a raczej ruiny, które zostały pozostawiane i zaniedbałe. Posiadłość jest sporych rozmiarów. O niedostatku przypomina jednak zgnilizna pokrywająca stary, nieremontowany od dawna dom, a zwłaszcza omszały i porośnięty dach. Ten ogromny 600-letni dom liczył 50 pokoi, ale większość z nich była zamknięta na klucz. Nawet Emma nie wiedziała co się w nich kryje. Jak to kiedyś powiedział Jason: "Kiedyś się dowiesz całej prawdy, lecz teraz nie mogę ci tego powiedzieć, gdyż nie chcę narażać cię na niebezpieczeństwo". Przypominając sobie to, Emma wzdrygnęła się lekko czując na sobie ciarki przechodzące jej po plecach. We wnętrzu domu wisiało dużo obrazów oraz był wyposażony w stare meble. Otaczał go ogromny park ze starymi drzewami oraz ogrody warzywne i osady. Ogród wyglądał na martwy. Stały tam kamiennie ławeczki i altany. Dominował tam kolor szary, a ziemia zarosła zrudziałą trawą. Zaniedbane krzewy róż rozrosły się tak, że wyglądały jak drzewa. W ogrodzie rosło mnóstwo ulubionych gatunków drzew, które lubił Jason, po których pięły się róże. Chwytały się wyższych gałęzi tworząc łuk. Nie było na nich ani listków, ani kwiatów. Nie zawsze mogła tu przyjść, ale od ostatniego czasu przychodziła tu dość często i ogród oraz dom wyglądały pięknie. Wyglądało to tak, jakby naprawdę ktoś tu mieszkał. Między innymi posadziła w ogrodzie tulipany, narcyzy, żonkile czy też irysy.
Rozmyślając tak dłuższy czas, nie zauważyła że spędziła kilka godzin spacerując. Nagle usłyszała szelest spośród krzaków. Natychmiast odwróciła się, lecz niczego nie dostrzegła. To pewnie wiatr - pomyślała rozglądając się wokół siebie. Po chwili znów usłyszała szelest. Bez wahania udała się na przód, by sprawdzić co się dzieje. To, co dostrzegła nie tylko ją wprawiło w zaniemówienie, ale czuła się jakby była sparaliżowana. Nie wiedząc kiedy, straciła przytomność...

niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 10

Po jakimś czasie wrócił Darren. Zauważył, że Will siedzi w salonie.
- Zabije go - powiedział do siebie w myślach. Podszedł do niego. - Gdzie jest Emma? - powiedział z podniesionym tonem. W pokoju - odparł spokojnie. - Zrobiłeś coś z tym? - Byłem u niej, zadowolony? - prychnął. Nic już nie odpowiedział tylko poszedł na górę do pokoju, w którym przebywa Emma. Zapukał lekko w drzwi. - Można? - spojrzał na nią. W odpowiedzi lekko kiwnęła głową. Po chwili usiadł obok niej. - Już się nie pakujesz? - Jak widzisz... - Czyli zdecydowałaś się zostać? - Właśnie się nad tym zastanawiam - westchnęła. - Proszę cię, nie rób tego. Co powiedział ci Will? - Przeprosił mnie za tamto. - I wybaczyłaś mu? - Nic mu jeszcze nie powiedziałam, ale sądzę, że powinnam pomimo, że zadany ból zawsze zostaje... Wziął ją za rękę, po czym przyciągnął ją do siebie i przytulił ją.
- No dobrze, więc będzie lepiej gdy pogadam z nim - spojrzała na niego. - Dobrze - wypuścił ją ze swoich objęć po czym Emma wstała i kierowała się do salonu. Uważała, że każdy zasługuje przynajmniej na tą drugą szansę. - Chciałam ci tylko powiedzieć, że wybaczam ci, ale mam nadzieję, że twoje przeprosiny są szczere - powiedziała to, zbliżając się powoli do Willa. - Są szczere - odpowiedział bez namysłu. - Dobrze - po wypowiedzeniu tych słów zmierzała do swojego pokoju. - Czekaj - podszedł do niej. - Tak? - spojrzała na niego. Po chwili Will zauważył ukradkiem Darrena stojącego na górze, tuż przy barierce i obserwował ich. - Chciałem tylko powiedzieć, że to już się nie powtórzy. Emma delikatnie skinęła głową, po czym odeszła od niego kierując się do pokoju. Will spojrzał na niego lodowatym wzrokiem i wyszedł z domu, by coś zapolować. Emma spojrzała na Darrena. Po chwili, on podszedł do niej i pocałował ją czule. - Wszystko ok? - spytał troskliwie. - Tak, jest dobrze. Dziękuję. - Za co? - Za to, że jesteś - uśmiechnęła się. - Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że ciebie mam - wtulił się bardziej. Kocham cię - dodał po chwili. - Ja ciebie też kochanie - odrzekła oddając mu pocałunek na ustach.
Z kolejnym dniem, nawet ciotka Bridget zauważyła, że sytuacja pomimo tego, że trochę poprawiła się, to i tak wciąż były setki pytań, na które nikt nie znał odpowiedzi, a bardzo chciałby je poznać. Mijały dni i nic się nie działo. Było to trochę dziwne, gdyż zaledwie kilka dni wcześniej, nieustannie na każdym kroku coś było nie tak. Powoli zbliżał się wieczór. Na niebie widniały gwiazdy. Na balkonie, z pokoju Darrena można było się im przyjrzeć dzięki teleskopowi. Z nienacka, złapał ktoś ją w talii. Lekko wzdrygnęła się, a kiedy odwróciła się, była zdziwiona, po czym nagle odsunęła się.
- Will? Co ty wyprawiasz?! - spytała zezłoszczona. - Przecież to nic takiego - powiedział uśmiechając się do niej szeroko. Kiedy stanęła bliżej niego, wyczuła od niego sam alkohol. - Po co piłeś? - A czy to ma znaczenie? - odparł obojętnie. - Może jednak jakoś mogłabym ci pomóc? - zaoferowała się. - Myślę, że to i tak nie zmieni, więc nie musisz zawracać sobie mną głowy - uśmiechnął się do niej lekko. - Will, ja nie chce się kłócić, bo to niczego nie zmieni. Zrozum mnie, chce ci pomóc. Czy ty zawsze musisz odrzucać czyjąś pomoc? Może chcesz pokazać, że jesteś twardy, ale są pewne rzeczy, z którymi samemu trudniej jest się uporać. - Tak poza tym, gdzie masz swojego kochanego chłopaka, hm? - Musiał gdzieś wyjść. - A gdzie? - dopytywał się. - Czy to ma znaczenie? Po prostu wyszedł. Will uśmiechnął się w odpowiedzi. - O co ci chodzi? - zapytała po chwili. - Dziwne, że już ci nie mówi gdzie idzie. Ostatnio dość często mu to się zdarza, nie uważasz? - mówiąc to, zrobił krok ku niej. - Co masz na myśli? - Emmo, ty doskonale wiesz, o co mi chodzi. Więc nie zachowujmy się jak dzieci. Spojrzała na niego obojętnie. Teraz czuła się całkowicie zmieszana tą sytuacją. -Czyżbym mu się znudziła? - pytała siebie w myślach. 
Nastąpiła chwila ciszy.
- Właściwie to możesz mi pomóc - odpowiedział. - Jak? - spytała po krótkiej chwili.
Will nic nie mówiąc, po chwili przybliżył się do niej. - Co ty... - nie zdążyła dokończyć zdania, nim ich usta się złączyły. Nie mógł jej się oprzeć. Emma jest piękną kobietą, mądrą, a do tego wysportowaną. Figury nie jedna by jej zazdrościła. Uśmiech miała cudowny, a oczy świeciły jej jak dwa diamenty. Emma nie wiedziała co się teraz dzieje, lecz odwzajemniła pocałunek. Kiedy znów spojrzeli sobie w oczy, uśmiechnęli się skrycie do siebie. Ku jej zdziwieniu, nie poczuła się winna...
- Nawet nie masz pojęcia jak bardzo cię kocham.. Nie potrafię bez ciebie żyć. Jestem dla mnie jak powietrze, dzięki któremu mogę oddychać. Czuję, że jesteś moją drugą częścią "mnie". Jesteś moim aniołem, którego nigdy wcześniej nie dostrzegłem.. - wyznał, nie spuszczając od niej wzroku. Nie spodziewała się takich słów od Willa. Nie mogąc ukryć zdziwienia, myślała o tym. Co ma w tej chwili zrobić? Czuła się trochę dziwnie, bo jak można kochać dwóch ludzi jednocześnie? A może to było tylko złudzenie? Tak czy inaczej, przy nim zapominała o całym świecie.

niedziela, 19 lutego 2012

Rozdział 9

W domu Emmy.
- Jego rozwiązaniem?
- Tak.
- Ale do czego?
- Jego tajemnicy. 
- A konkretnie?
- Nie wiem. Nikt nie wie oprócz niego oczywiście.
- To co ja mam zrobić?
- Na razie nic. Jakbyś podejrzewała, że ktoś tu jest, w domu lub gdzieś w pobliżu ciebie to od razu zadzwoń do mnie.
- Dobrze. 
- Jest jeszcze jedna sprawa.
- Tak?
- Ten dom.. nie jest bezpieczny.
- Co masz na myśli?
- Jego hybrydy mogą wejść do ciebie w każdej chwili, ty nie rozpoznasz ich, bo mogą się przedstawić jako przyjaciel twojego przyjaciela lub kogoś innego. I myślałem nad tym czy we dwie nie będziecie chciały się przeprowadzić do mnie.
- Darren.. Nie chcę się narzucać to po pierwsze, a po drugie to tak czy inaczej będziemy musiały nauczyć się żyć w takich sytuacjach.
- Dobrze, ale martwię się o ciebie i chciałbym, żebyś chociaż na te kilka dni zamieszkała u mnie. 
- No dobrze, ale kilka dni, ok? Nie chcę się tobie narzucać. No i Will'owi.
- Nie narzucasz się - posłał jej lekki uśmiech. A Will'em się nie przejmuj. Więc mam nadzieję, że już dzisiaj będziesz u mnie.
- Może. Moja ciocia zasnęła, bo jest zmęczona już tym wszystkim, więc nie wiem.
- Dobrze. To poczekamy aż się obudzi.
- Zostajesz ze mną?
- A nie chcesz? Jeśli nie to mogę pójść do siebie.
- Nie, zostań. Nie chcę tu być sama - spojrzała na niego.
- Dobrze, zostanę - przytulił ją. Mam do ciebie pytanie.
- Tak?
- Zauważyłem, że spędzasz więcej czasu z Will'em niż ze mną.. - przerwała mu
- Darren. To nie tak jak myślisz. On jest dla mnie po prostu przyjacielem, nic więcej. 
- Na pewno? - upewnił się.
- Tak, na pewno. 
- No dobrze, wierzę ci. Tylko chciałbym żebyś spędzała więcej czasu ze mną, ze swoich chłopakiem.
- Ty jesteś dla mnie wszystkim. Dla ciebie zawsze znajdę czas - obdarzyła go lekkim uśmiechem.
- I nawzajem - odwzajemnił uśmiech po czym namiętnie ją pocałował. Będziesz chciała mieszkać ze mną w pokoju? - spytał po chwili.
- Chętnie, ale wiesz.. nie chciałabym zostawiać jej samej. Boję się o nią, że któregoś dnia jej już nie zobaczę.. - spojrzała na niego ze smutną miną.
- Dobrze kochanie. 
Czekając aż Bridget się obudzi, Emma i Darren siedzieli na sofie, tuląc się w salonie i oglądając tv. Po kilku godzinach, jej ciocia zeszła na dół. 
- Już nie śpisz? - spytała Emma.
- Jak widzisz - posłała jej uśmiech. 
- Jest taka sprawa, że przenosimy się na jakiś czas do Darren'a.
- Po co?
- Nie jesteście tu bezpieczne - powiedział. W każdej chwili mogą was wykiwać lub zrobić cokolwiek tylko żeby mieć to, czego chcą. 
- A nie będziemy się wam narzucać?
- Nie, nie będziecie - posłał jej lekki uśmiech.
- No dobrze - powiedziała zrezygnowana. Zaraz będę gotowa.  
- Ja też pójdę się spakować - spojrzała na niego.
- Dobrze - odparł.
Emma poszła do swojego pokoju i spakowała rzeczy wraz z ciocią. Po niecałej godzinie, dziewczyny były gotowe. Zeszły na dół z walizkami. Obydwie miały po dwie. 
- Gotowe? - spytał.
- Tak - odparła Bridget.
Darren lekko kiwnął głową po czym wziął walizki od cioci Emmy. Wyszedł z Emmą i wsadzili je do auta. Bridget Stała w drzwiach i rozglądywała się po mieszkaniu. Czuła, że to jest jej ostatni raz, kiedy widzi ich dom. 
- Ciociu, idziesz? - spytała Emma patrząc na nią
- Tak, idę - odparła po czym zamknęła drzwi i wsiadła do auta wraz z Emmą i Darren'em.
Ruszyli. Zmierzali w kierunku jego domu. Jechali ulicami, które rozświetlały lampy porozstawiane po obu stronach chodnika. Dochodziła godzina dwudziesta. Wiele osób przyglądało im się. Spoglądali na nich jakby byli jakimiś osobami, którzy wyglądają inaczej niż oni.. byliby nie z tego świata.. To było dla nich dziwne. Po jakimś czasie dotarli na miejsce. Wyszli z samochodu i Darren wziął walizki Bridget, a Emma swoje. 
- Wow.. Ale tu pięknie - powiedziała Bridget rozglądając się.
- A zobaczysz jak jest wewnątrz - uśmiechnęła się spoglądając na nią.
Darren spojrzał na nie o obdarzył je lekkim uśmiechem po czym zmierzali w kierunku drzwi. Po chwili byli w środku. Odstawili walizki przy schodach. Zza drzwi wyłonił się Will.
- Co tu się dzieje? - spojrzał na nie z lekkim grymasem na twarzy.
- Dziewczyny będą tu mieszkać przez jakiś czas - odparł Darren.
- Mam nadzieję, że nie będziemy przeszkadzać - powiedziała z delikatnym uśmiechem w kierunku Will'a.
Nic nie odpowiedział. Ubrał na siebie, czarną, skórzaną kurtkę po czym wyszedł z domu lekko trzaskając drzwiami.
- Wiedziałam.. - mruknęła pod nosem Emma.
- Emmo - podszedł do niej - nie przejmuj się nim. On pogodzi się z taką sytuacją jaka jest teraz tylko po prostu potrzebuje trochę czasu, by się z tym oswoić.
Lekko kiwnęła głową w odpowiedzi. 
- Który pokój możemy zająć? - spytała po chwili.
- Zaprowadzę was - musnął ją w wargi.
Zabrali walizki i zaprowadził ich do pokoju, który znajdował się pomiędzy pokojem Will'a, a Darren'a. Pokój niczym się nie wyróżniał. Podobny był do pozostałych. Naprzeciwko drzwi były dwa duże okna w ciemnym kolorze, które lekko przysłaniają zasłony. Ściany mają kolor ciemnej czerwieni. Po lewej stronie stoi wielkie łóżko, a na nim wiele ozdobnych poduszek. W obrębie łóżka, leży duży dywan ze wzorkami o ciemnych kolorach mieniący się też jasnymi. Po drugiej stronie pokoju stoi zwykła szafa na ubrania oraz biurko wraz z krzesłem. Darren i Emma odstawili walizki przy łóżku. 
- Piękny pokój - zachwycała się Bridget. 
Nic nie odpowiedział, lecz tylko kiwnął głową z delikatnym uśmiechem.
- No dobrze. Więc wypakujcie się, ja nie będę wam przeszkadzał. Jeśli byście czegoś potrzebowały to będę na dole, w salonie.
- Dobrze - odpowiedziała krótko Emma.
Darren zszedł na dół po schodach po czym kierował się do salonu. Gdy już tam się znalazł, podszedł do stolika z alkoholem i nalał sobie trunku do szklanki i usiadł na fotelu, przy kominku. Dziewczyny w tym czasie wypakowywały się.
- Emmo?
- Tak?
- Długo chcesz tu zostać?
- Nie ciociu. Nie chcę się narzucać. Bynajmniej Will'owi..  
- Rozumiem.
- Zresztą. Sama widziałaś jak to przyjął gdy nas zobaczył - spojrzała na nią po czym znów wróciła do rozpakowywania się.
- Wiem, widziałam. Trudno było nie zauważyć. Tylko dziwi mnie jeden fakt..
- Jaki? - dopytywała się.
- Wcześniej zauważyłam, że spędzałaś z nim więcej czasu i wtedy zawsze widziałam jego uśmiech na twarzy kiedy na ciebie spoglądał, a teraz, odkąd jesteś z Darren'em on zrobił się taki inny.. 
- Inny? Co masz na myśli?
- Hm.. mi się wydaje, że jest zazdrosny o ciebie, Emmo.
- O mnie? - zaśmiała się. Nie żartuj.
- Tak, o ciebie i nie żartuję. Mówię poważnie. Jeszcze tego nie zauważyłaś? - spojrzała na nią.
Przemilczała to.
- Ciociu, możemy zmienić temat? Nie mam ochoty o tym rozmawiać - spojrzały po sobie.
- No dobrze, ale wiedz, że tak jest. 
- Yhm - lekko kiwnęła głową.
Po niecałej godzinie, dziewczyny się rozpakowały. Emma poszła na dół do Darren'a, a Bridget została w pokoju i położyła się na łóżku. Rozmyślała nad swoim życiem.. sytuacją jaka jest teraz.. co by było gdyby...i tak dalej... Emma, po chwili była tuż obok niego.
- Już się rozpakowałyśmy - powiedziała z lekkim uśmiechem.
- To dobrze - odwzajemnił uśmiech po czym stanął przy niej w mgnieniu oka i przyciągnął ją do siebie. Kocham Cię - szepnął jej do ucha.
- Ja Ciebie też kotku - jej oczy lśniły na jego widok tak, jakby była małym dzieckiem, która przed chwilą dostała swoją upragnioną zabawkę.
Pocałował ją namiętnie. Odwzajemniła.
- Wiesz.. wciąż mnie dręczy Will.. - zwierzyła się po chwili.
- Will?
- Tak. Wiem, że mówiłeś mi, że musi się przyzwyczaić, ale wiem, że każdego dnia będzie tak samo. Ja nie chcę, żeby była taka drętwa atmosfera odkąd się przeprowadziłyśmy.
- Emmo - przerwał jej i dotknął delikatnie jej policzków spoglądając sobie nawzajem w oczy. Nie przejmuj się nim. Poradzi sobie. Tyle lat bez siebie wytrzymaliśmy i poradziliśmy sobie obydwoje. I zrozum, że jeśli wtedy sobie poradził to teraz też poradzi. Nie ma to znaczenia od sytuacji, bez wyjątku.
- No dobrze - westchnęła. Ale pamiętaj. Nie chcę popsuć między wami relacji i też nie chcę sobie popsuć relacji między mną, a nim... Ale wiedz, że robię to tylko ze względu na ciebie, bo cię kocham.
- Nie popsujesz i dziękuje - pocałował ją po czym mocno przytulił do siebie.

Will chodził ciemnymi uliczkami Survival. Po jakimś czasie zdecydował się wstąpić do baru. Gdy dotarł na miejsce, wszedł do środka. W ten wieczór przybyło wiele osób. Podszedł do baru, usiadł przy nim i zamówił tequile. Czekając na swoje zamówienie rozglądał się po barze szukając jakiejś dziewczyny, która mogłaby być jego ofiarą. Uwielbiał uwodzić, a potem zabijać. To była jego pasja. Tak samo jak i Darrena, ale on się z tym wciąż kryje. O tym wie tylko Will. W końcu byli przyjaciółmi i wiedzieli dosłownie o sobie wszystko. Will ma wciąż jakąś nadzieje, że może stać się zwykłym człowiekiem, nie wampirem, ale ta nadzieja z każdym dniem wygasa.. Po chwili dostał swój trunek i pił. Po jakimś czasie podeszła do niego pewna kobieta. 
- Mogę się przysiąść?
- To miejsce publiczne, więc tak - odparł.
- Yhm - lekko kiwnęła głową po czym usiadła tuż obok niego i zamówiła martini.
- Więc co powiesz? - spojrzała na niego.
- Nic ciekawego.
- Widzę, że nie masz ochoty rozmawiać.
Spojrzał na nią. Will był zafascynowany kiedy ją zobaczył. Nie widział jeszcze tak przepięknej kobiety, oprócz Emmy. Jej wygląd zewnętrzny przypomina piękny widok zachodzącego słońca. Rudawe, lekko kręcące się włosy, miodowe i inteligentne spoglądające oczy i brzoskwiniowa karnacja skóry wygląda olśniewająco. Cudowna, radująca się twarz, rozpromieniona tajemniczym uśmiechem przypomina kwiat kwitnącej róży. Oczy niczym dwa diamenty. Wyrażają piękność duszy i kosztowny blask. Will'owi trudno jest nie zwracać na nią uwagi.
- Po prostu mam zły dzień.. Jestem Will - podał dłoń.
- Samantha, ale mów mi Sam - lekko ścisnęła dłoń. Miło mi poznać - uśmiechnęła się delikatnie.
- Mnie również - odwzajemnił uśmiech spoglądając na nią i wziął łyk swojego trunku.
- Więc co tu robisz? Zatapiasz smutki?
- Nie nazwałbym tego smutkami. Raczej swoją złość.
- A co się stało? - spytała zmartwiona.
- Nie chcę cię zanudzać.
- Mam czas - wzięła łyk martini.
- Chodzi o pewną dziewczynę.. - przerwała mu.
- Zerwanie?
- Nie. Nawet nie byliśmy razem - zaśmiał się lekko pod nosem. Po prostu wybrała kogoś innego i niedawno wprowadziła się do mnie i mojego kolegi, Darren'a.
- Darren? Darren Salvus?
- Tak to on, znasz go?
- No pewnie! Chodziliśmy razem do liceum i byliśmy parą. Szczęśliwą parą - poprawiła się.
- To super.. - mruknął pod nosem.
- Więc mówisz, że ma dziewczynę, huh? - wzięła łyk.
- No tak.
- A jak się ona nazywa?
- Emma Stone, a co? - spojrzał na nią.
- Nic. Po prostu pytam z ciekawości - wzięła kolejny łyk. Zmienił się?
- Pod jakim względem?
- No wiesz.. wygląd, charakter i tak dalej..
- Kiedyś był moim najlepszym przyjacielem, ale całkiem niedawno odnowiliśmy przyjaźń choć już nie jest taki sam jak poprzednio. Zmienił się całkowicie. Już w ogóle go nie poznaje. Nikt go nie poznaje.. 
- Jak rozumiem.. zmienił się na gorsze, tak?
- Tak - odpowiedział bez namysłu.
- Yhm - lekko pokręciła głową. A czemu straciliście ze sobą kontakt?
- Istotne? - spytał.
- Przepraszam. Jestem nachalna.. - urwała i wzięła kolejny łyk. A opowiesz mi o jego dziewczynie?
- Widzę, że ktoś tu jest zazdrosny.. - spojrzał na nią z uśmiechem. 
- Wcale, że nie - odparła. Po prostu chcę wiedzieć - delikatnie się uśmiechnęła.
- No dobra, więc co chcesz wiedzieć? 
- Jaka jest.
- Szczerze mówiąc długo jej nie znam. Jedynie z czasów kiedy byliśmy w wieku dziewięciu lat. Wtedy Darren  miał taką obsesję na jej punkcie. 
- Obsesję?
- No wiesz.. obserwował ją zamiast pójść do niej i od razu z nią pogadać. Robił tak przez kilka lat. Dopiero po tylu latach zdecydował się coś zdziałać. 
- Rozumiem. A długo są ze sobą?
- Od paru dni.
- Dobrze im teraz razem?
- Nie obchodzi mnie to - odrzekł. Poza tym czemu nie pójdziesz do niego i się nie zapytasz?
- Bo może mnie już nie pamiętać.. Minęło zbyt wiele czasu..
Will wypił swój trunek.
- No dobra, już na mnie czas. Miło mi cię poznać, Sam - uśmiechnął się uwodzicielsko po czym pocałował delikatnie jej dłoń i odszedł zmierzając w kierunku drzwi.
- Czekaj!
Odwrócił się.
- Tak?
- Miło mi cię było poznać - uśmiechnęła się szeroko.
- Mi ciebie również - odwzajemnił lekkim uśmiechem po czym wyszedł z lokalu i kierował się do siebie.
Samantha została w lokalu i piła kolejną whisky. Po jakimś czasie zaczęła wyrywać jakiegoś mężczyznę... Will szedł ciemnymi ulicami. Gdzieniegdzie rozświetlały mu drogę latarnie. Mijał ludzi, którzy byli nietrzeźwi lub po prostu wygłupiali się ze swoimi znajomymi. Po dłuższym czasie zgłodniał. Uwiódł przypadkową kobietę, którą potem zabił w lesie rozkoszując się jej soczystą krwią. Upewnił się, że nikt go nie widzi. Ciało przykrył liśćmi tak, że nie było jej w ogóle widać. Nikt nie zorientowałby się, że ktoś mógłby tam leżeć. Po jakimś czasie zmierzał w kierunku domu.
Jest godzina dwudziesta druga dwanaście. Wszyscy położyli się spać. Will wszedł do domu. 
- Ale cicho - mruknął pod nosem.
Poszedł na górę do łazienki, wziął prysznic po czym położył się spać. Następnego dnia, Emma wraz z Darren'em wstali po godzinie ósmej. Zszedł na dół kierując się do kuchni. Przygotowywał śniadanie dla wszystkich. Emma poszła do łazienki, by się odświeżyć i przebrać się w czyste ubrania. Will po jakimś czasie się obudził. Poszedł do łazienki szykować się. Po dłuższym czasie zdecydował się wyjść z pokoju, by pogadać z Darren'em. Po wyjściu z pokoju, wpadł na Emmę. Spojrzeli po sobie, po czym Will odszedł. Emma zmierzała w kierunku jadalni. 
- Śniadanie gotowe - powiedział Darren stojąc przy stole w jadalni.
- Dziękuje kochanie - podeszła do niego i pocałowała go czule.
- Darren, możemy pogadać?
- No dobra - odrzekł po chwili.
Emma zasiadła przy stole i jadła już śniadanie wraz z Bridget, która przed chwilą przyszła do jadalni. Will i Darren poszli do salonu. 
- Więc o co chodzi? - dopytywał.
- Po co je tu przyprowadziłeś?
- Słuchaj. Lucas w każdej chwili może tam wrócić i gdyby zostały.. nie wiadomo co by było. Wiesz jak to on. .. Zawsze znajdzie jakiś sposób żeby je przechytrzyć. Nie chciałem ryzykować ich życia, więc na jakiś czas przeprowadziły się tutaj.
Will lekko kiwnął głową.
- Na długo?
- Nie wiem jeszcze na ile, a co?
- Tak pytam.. - powiedział zmieszany.
- Wiem, że coś jest nie tak. Co zrobiłeś?
- Nic.
- Will?
- Naprawdę nic! 
Po jakimś czasie, Emma dostała telefon. Nie wyświetlił jej się numer, ale odebrała.
- Tak?
- Może ci się udało ją odzyskać, ale pamiętaj, że z tobą jeszcze nie skończyłem. Niedługo spodziewaj się mojej wizyty.. - zaśmiał się przez telefon po czym się rozłączył.
- Coś się stało? - spytała ciocia.
- To był Lucas.. Powiedział mi, że niedługo złoży mi wizytę..
- Powiedz to Darren'owi. On pewnie będzie wiedział co zrobić.
- Dobrze - mówiąc to wstała z krzesła i kierowała się do salonu.
- To co cię dręczy, hm? - kontynuowali dalszą rozmowę.
- Po prostu nie chcę, żeby tu mieszkała, ok? - powiedział z podniesionym głosem.
Gdy Will wypowiedział te słowa, Emma była w pokoju. Słyszała to. Spojrzała na nich, a oni na nią. Emma bez zastanowienia szybko wybiegła z domu.
- Widzisz co narobiłeś?!
Darren pobiegł za nią. Will został i nawet nie kiwnął palcem, by ją przeprosić. On taki nie jest. On jest chłodnym krwiopijcą bez uczuć, tak jak Darren, ale Darren'a zmieniła Emma. Już taki nie jest, ale gdyby go znała z drugiej strony.. W ogóle nie zadawałaby się z nim. Will wyszedł się przejść. Miał dosyć już tego wszystkiego. Najlepiej by chciał pozabijać wszystkich. Dla niego bycie wampirem teraz wydaje się być świetne, ma mroczną stronę, ale też ma wady, nie tylko zalety. Emma kierowała się w stronę lasu, który znajdował się niedaleko parceli. Po chwili, Darren dogonił ją z wampirzą szybkością. 
- Kochanie, nie przejmuj się tym - mówiąc to ocierał delikatnie jej łzy, które spływały po policzkach.
- Darren. Jak mam się nie przejmować?
- Przywyknie do tego po jakimś czasie.
- Jak długo? Nie mam zamiaru przebywać w miejscu gdzie nie jestem niemile widziana z moją ciocią - spojrzała na niego.
- Ehh.. -westchnął. Wcześniej ci coś mówiłem. 
- Tak, ale teraz jest tak, jak ja mówiłam. A zamiast się kłócić... - urwała. Będzie lepiej gdy natychmiast się wyprowadzę - spojrzała mu w oczy po czym kierowała się do domu. 
Darren poszedł z nią próbując ją jeszcze jakoś przekonać. Will siedział w salonie i zauważył ją pijąc burbon. Emma poszła na górę do pokoju i bez zastanowienia zaczęła pakować swoje rzeczy. Darren nie poszedł za nią. Poszedł do Will'a i spoliczkował go.
- To wszystko to twoja wina - skwitował po czym wyszedł z domu coś załatwić.
Will wziął kolejny łyk patrząc się na drzwi od pokoju, w którym przebywa Emma. Po chwili odstawił szklankę na stoliku i poszedł do pokoju, w którym mieszka Emma z jej ciocią. Drzwi były lekko uchylone. Zapukał w drzwi. Emma spojrzała na niego.
- Już się pakuję, więc się nie martw. Zaraz nas nie będzie - powiedziała po chwili po czym wróciła do pakowania się.
- Przepraszam cię za tamto - westchnął. Nie to miałem na myśli.
- Wiem co miałeś. Od początku wiedziałam, że to zły pomysł, ale Darren nalegał.. - urwała.
-  Darren?
- Tak, on, a co?
- Nie, nic.. Nie pakuj się. Zostań.
- Nie chcę stwarzać już dla nikogo problemu.
Podszedł do niej po czym wziął z jej ręki ubrania, które miała włożyć do torby. Spojrzeli po sobie.
- Will. Ja nie zmienię zdania. Wiem jaka jest prawda, więc nie pocieszaj mnie kłamstwem.
- Zrozum to. Nie chciałem tego powiedzieć. 
- Ale to zrobiłeś.. - westchnęła. A twoje przeprosiny nic nie zmienią.
- To co mam zrobić, żebyś została?
- Nie wiem, ale raczej będzie lepiej gdy usunę się z twojego życia. Wtedy nie będę twoim problemem - po wypowiedzeniu tych słów pakowała się dalej.
- Ty nic nie rozumiesz, prawda?
- Rozumiem wszystko doskonale. 
- Właśnie, że nie.
Znów przerwała pakowanie i spojrzała na niego.
- To czego twoim zdaniem nie rozumiem?
- Jeszcze nie zauważyłaś?
- Niby czego?
- Darren nie jest taki, jaki myślisz. Jest inny.
- Do czego zmierzasz?
Nie wiedział czy był gotowy zdradzić jej sekret. Po dłuższym namyśle zdecydował się zaczekać z tym.
- Po jakimś czasie zrozumiesz kto jest dla ciebie ważniejszy - po wypowiedzeniu tych słów wyszedł z pokoju.
Emma odprowadziła go wzrokiem. Usiadła na łóżku i zastanawiała się co zrobić. Zostać? Czy może pójść w nieznane? Lubiła go, nie chciała tracić z nim kontaktu, ale to co powiedział w salonie.. Emma była zła na niego za to co zrobił, ale też była gotowa mu przebaczyć. 

niedziela, 5 lutego 2012

Rozdział 8

Całkowicie zapomnieli o przyjściu Darren'a i Jasmin. 
- To pewnie Darren i Jasmin - oznajmiła.
- Pewnie tak, ale nie mów nic co się wydarzyło, dobrze? Zachowaj to po prostu dla siebie.
- Dobrze, ale wytłumacz mi coś.
- Wytłumaczę ci wszystko, ale trzeba wpuścić ich do środka. Nie będą przecież czekać na zewnątrz.
- Ok - westchnęła i poszła otworzyć im drzwi.
- Hey Emma - powiedziała jej przyjaciółka przytulając ją. 
- Hey - odparła.
- Coś się stało? - spytała spoglądając na jej smutną twarz.
- Nie. Wszystko jest w porządku - lekko się uśmiechnęła.
- No dobrze - mówiąc to weszła do domu wraz z Darren'em.
Jasmin podeszła przywitać się ze swoim chłopakiem.
- Cześć - pocałował ją Darren.
- Hey - odwzajemniła pocałunek.
- Dobrze. Więc pójdźcie do salonu, a ja z Will'em zaraz przyjdę. Musimy o czymś porozmawiać.
- Ok - mówiąc to poszli do salonu, a Will i Emma poszli do jej tymczasowego pokoju.
Poszli na górę, weszli do pokoju po czym zamknął za nimi drzwi.
- Więc co konkretnie chcesz wiedzieć?
- Widziałam was jak się całowaliście. Na stole.. 
- To nie tak jak myślisz.
- A jak? I nie wiem co w tobie widzi Jasmin - westchnęła. Jak mogłeś jej to zrobić? 
- Słuchaj. Zrobiłem to, bo chciałem ją przechytrzyć i... - przerwała mu.
- Przechytrzyć? Całując ją?
- Kiedyś z nią byłem i wiem jaka ona jest. Nic się nie zmieniła. Wyczułem, że ona nie bez powodu tu przyszła i dlatego do tego się posunąłem. Chciałem ją wrzucić do specjalnego pomieszczenia dla osób takich jak ona.Wiedziałem, że jestem z Jasmin, ale na tą chwilę musiałem o niej zapomnieć.
- Do jakiego pomieszczenia?
- Jest podobne do izolatki tylko, że ma trochę więcej przestrzeni. Jest tam okno i krzesło. Bym ją przywiązał do krzesła 
- Rozumiem. To jak wytłumaczysz to co zrobiliście na stole? Mam zdjęcie i w każdej chwili mogę jej to pokazać.
- Nie rób tego. Proszę..
- Niby czemu? Powinna w końcu poznać prawdę kim tak naprawdę jesteś.
- Wiem, ale powiem jej to później.
- Taa... ile razy będziesz mi to mówił? - po wypowiedzeniu tych słów wyszła z pokoju i kierowała się do salonu. 
Will poszedł za nią. Obydwoje siedzieli na sofie czekając na swoich partnerów. Emma podeszła do nich, a po chwili obok niej pojawił się Will.
- Chcę ci coś pokazać - powiedziała wyjmując telefon z kieszeni i wyszukując zdjęcia.
Było widać, że Will był zdenerwowany, ale Emma nie potrafiła tego tak po prostu odpuścić. Jest jej przyjaciółką i zawsze mówiły sobie wszystko, więc dlaczego miałaby tego jej nie pokazać, że ją zdradza? Wyszukała zdjęcie i miała już pokazać jej zdjęcie, ale Will szybkim ruchem zabrał jej telefon z ręki.
- Coś się stało? - spytała Jass.
- Oddaj mi ten telefon - powiedziała patrząc na niego z lodowatym wzrokiem.
- Nie. Ona powinna to ode mnie usłyszeć, a nie od ciebie - spojrzał na Emmę.
- O czym wy mówicie? - spojrzała na nich.
Spojrzeli po sobie.
- Nie wiesz kim tak naprawdę jestem - spojrzał na Jasmin.
- Co masz na myśli?
- Powiem ci wszystko, ale przyrzeknij mi, że nie uciekniesz i nikomu tego nie powiesz.
- No dobra. Nikomu nic nie powiem ani nie ucieknę.
- Jestem wampirem - powiedział poważnym tonem.
- J-jak to? - wyjąkała. To przecież nie możliwe.
Spojrzała po nich i zauważyła, że nawet się nie uśmiechnęli. Minę mieli poważną.
- Oni naprawdę nie żartują - pomyślała. 
Usiadł obok niej i wszystko opowiedział ze szczegółami. Jak to się stało, przez kogo.. Po niecałych trzydziestu minutach Emma wstała, ubrała kurtkę po czym wyszła na spotkanie z Lucasem. Doszła tylko do drzwi. Will przerwał rozmowę, dogonił ją i stanął przed nią. Domyślił się gdzie pójdzie.
- Nigdzie nie pójdziesz.
- Muszę. Sam wiesz dlaczego. 
- Wiem, ale nie pozwolę ci na to.
- Na co? - odezwał się Darren.
- Chce uratować mi życie, ale ja nie chcę. 
- O co znów chodzi? - spytała Jass.
Will spojrzał jej w oczy. 
- Nie rób tego. Nie ryzykuj życia. Nie martw się o mnie, poradzę sobie.
- Ale.. - przerwał jej.
- Po prostu tego nie rób. Nie rozumiesz tego? - powiedział już trochę wyższym tonem.
Emma nie chciała stracić już do końca swojej rodziny. Przyjaciół także. 
- No dobrze - powiedziała zrezygnowana. Ale jeśli umrze przez to moja ciocia nie wybaczę ci tego - po wypowiedzeniu tych słów poszła na górę do swojego pokoju. 
Darren poszedł za nią. Will nic nie odpowiedział tylko odprowadził ją wzrokiem. 
- Co się dzieje? - powiedziała zakłopotana Jasmin podchodząc do niego.
- Emma chciała spotkać się z Lucasem, o którym już ci wspomniałem.
- Ale po co?
- Parę dni temu zauroczył jej ciotkę właśnie Lucas i była pod jego wpływem. Miała już ją przemienić, ale ja ją od tego powstrzymałem. Udało mi się ją pokonać, ale wtedy zaczęło to zauroczenie przemijać i wszystko mi powiedziała co chce zrobić i po co ona chciała ją zmienić. Kazała nam uciekać i tak zrobiliśmy. Od tamtej pory mieszka u mnie. Nie może tam wrócić, bo w każdej chwili mogą tam pójść. Teraz Lucas jakiś czas temu zadzwonił do Emmy i powiedział, że jeśli chce odzyskać swoją ciotkę to ma zjawić się o osiemnastej w parku, ale to nie jest zwykłe spotkanie. To przypomina transakcję. Oddajesz komuś swoje pieniądze w zamian za coś. Jej ciocia miałaby zostać wypuszczona na wolność w zamian a to, że Emma się odda mu. Lucas dobrze wiedział co robi. Myślał, że ja pójdę ją uratować, ale wtedy mógłby mnie zabić. 
- Zabić?
- Tak. To tylko dlatego, że wiele razy odmówiłem mu do wstąpienia w jego szeregi. Jak już wiesz on mnie wszystkiego nauczył i nie chciał stracić tak dobrej osoby. Szybko się uczyłem, byłem silny, więc taki mężczyzna jak ja, na pewno by mu się przydał. 
- To jest.. pokręcone.
- No cóż.. takie życie. Trzeba żyć dalej.
- A jeśli cię znajdzie?
Spojrzał jej w oczy.
- To mnie zabije.
- Co masz zamiar zrobić? - spytała z poważnym tonem.
- Nic - odparł.
- Jak to, nic? Will. On cię może zabić!
- A po co mam go szukać, skoro i tak mnie znajdzie wszędzie?!
- Will.. Martwię się o ciebie..
- Wiem, ale się nie martw - przytulił ją. Wszystko będzie dobrze.
- A co z Emmą?
- Będzie musiała jak na razie tu mieszkać. Nie może wrócić do siebie, bo możliwe, że czekają tam na nią i w każdej chwili mogą coś jej zrobić. 
- Rozumiem.
- Mam do ciebie prośbę.
- Jaką? - spytała patrząc na niego.
- Jeśli zauważysz, że ktoś będzie ciebie śledził, często będziesz widziała tą osobę lub ktoś będzie ciebie wypytywał się na ten temat to przysięgnij mi, że nic nie powiesz i nie zrobisz nic głupiego.
- Dobrze, przysięgam.
Will spojrzał na nią po czym ją przytulił. Jasmin mocno wtuliła się w niego. Bardzo się o niego martwiła, ale o Emmę również. Nic jej nie powiedział, że jej coś może grozić. Wolał to zatrzymać dla siebie dlatego ją ostrzegł żeby nie robiła nic głupiego i nie wydała niczego, czego się dowiedziała. Jass domyślała się jak mogą się czuć w tej sytuacji. Usiedli w salonie i kontynuował dalszą opowieść z jego życia.

W pokoju Emmy.
- Emmo, to prawda co powiedział wtedy Will w salonie? - spytał Darren.
- Tak - westchnęła. Chciałam już to wszystko mieć za sobą..
- Domyślam się jak może być ci ciężko w tej sytuacji - podszedł do niej i ją przytulił.
Nic nie mówiła. Trudno było jej z tym wszystkim się pogodzić. Uwierzyć w to.. 
- To nie może być prawda - mówiła przez łzy.
- Wszystko będzie dobrze, pomogę ci.
- Jak? Tutaj zdana jestem tylko na siebie - odsunęła się.
- Może jednak nie? Słuchaj. My wszyscy ci pomożemy i na pewno nie pozwolimy ci zrobić coś głupiego jak to, co chciałaś właśnie zrobić.
- Czyli ratowanie mojej ciotki jest głupie, tak? - kiwnęła głową jakby chciała powiedzieć "Już wystarczająco powiedziałeś" po czym wyszła z pokoju zostawiając go samego. 
Zeszła na dół i kierowała się w kierunku wyjścia.
- A ty gdzie idziesz? - spytał Will.
- Idę się przejść - mówiąc to otworzyła drzwi i wyszła.
Will dogonił ją w mgnieniu oka.
- Nie puszczę cię samą.
- Nie pójdę tam - spojrzała mu w oczy.
- Przyrzekasz?
- Tak.
- Jakoś nie mogę ci uwierzyć. Jasmin pójdzie z tobą.
- Ehh.. - westchnęła.
Will zawołał ją. Po chwili była przy nich.
- Co jest? - spytała.
- Pójdziesz z Emmą na spacer? Bo obawiam się, że zrobi sobie coś głupiego jak pójdzie sama - dokańczając zdanie spojrzał na nią po czym wzrok odwrócił do dziewczyny.
- No dobrze.
- Dzięki - pocałował ją czule.
Dziewczyny wyszły. Will zamknął za nimi drzwi i poszedł na górę sprawdzić co z Darren'em. Drzwi były lekko przymknięte, otworzył je.
- Co jej zrobiłeś?
- Nic - odparł.
- Powiedz prawdę. Widziałem jak była zdenerwowana, więc to napewno twoja sprawka.
- Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy - mówiąc to wyszedł z pokoju.
- Jesteś u mnie w domu, więc mam prawo wiedzieć.
- I tak ci nie powiem.
Darren wyszedł z domu trzaskając ze zdenerwowania drzwiami. Will został sam. Zszedł na dół i usiadł na fotelu pijąc przy tym trunek. 

Dziewczyny wybrały się na spacer po mieście.
- Wiem, że nie dasz za wygraną, ale nie chcę żeby coś ci się stało.
- Wiem. Każdy nie chce, ale to tak naprawdę jest moja jedyna rodzina i nie chcę już nikogo stracić.
- Rozumiem to. 
- Zrobisz coś dla mnie? - zatrzymały się i spojrzała na nią.
- Co takiego?
- Nie powiesz nikomu, że pójdę teraz na to spotkanie, ok?
- Nie. Ja to powiem. Sama wiesz dlaczego.
- Proszę, zrób to dla mnie.
- Przepraszam.. ale tego nie zrobię.
- Jasmin.. - spojrzała na nią.
- Nie zrobię. Sama wiesz, że jak coś postanowię to tak będzie i odwrotu nie ma.
- W takim razie wracaj do Will'a. 
Zerknęła na zegarek. Jest osiemnasta dziesięć. Szybko pobiegła w stronę parku mając nadzieję, że tam jeszcze będą. Jasmin nie mogła nic zrobić. Gdyby ją zatrzymała to pewnie by się jej wyrwała lub zrobiłaby coś innego byle tylko odzyskać swoją ciotkę. Nie czekała an chwili i zadzwoniła do Will'a.
- Tak?
- Słuchaj zanim coś powiesz wysłuchaj mnie. 
- No dobra, ale o co chodzi?
- Emma uciekła. Poszła na to cholerne spotkanie. Nic nie mogłam zrobić, naprawdę. Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć jej ani słowa, bo zniknęła mi w mgnieniu oka. 
- Eh.. No dobra, to ty wracaj do domu. Ja się tym zajmę. 
- Nie, to moja przyjaciółka.
- Ale nie chcę byś narażała swoje życie, rozumiesz?
- Ale.. - nie dokończyła, bo jej przerwał.
- Żadne "ale". Nie chcę żeby coś ci się stało. Zrób tak jak mówiłem.
- No dobrze.
Po tych słowach rozłączyła się i wracała do siebie. Will był zły na Emmę, że tak postąpiła. No cóż.. to przecież cała Emma. Wyszedł szybko z domu i kierował się do parku. Gdy dotarł na miejsce, ona już tam była i ci ludzie też. Will wspiął się na pobliskim drzewie i usiadł na jednej z gałęzi. Wsłuchiwał się w to, co mówią. 
- Widać, że nie zależy ci na ciotce. Spóźniłaś się.
- Wiem, przepraszam. Wypuście ją wolno - powiedziała.
- Nie, Emmo.. Nie rób tego. Proszę.. - błagała ją ciocia.
- Muszę - odpowiedziała. Nie chcę żebyś odeszła..
Po jakimś czasie obok Willa pojawił się mężczyzna. 
- Darren? Co ty tu robisz? - spytał.
- To samo co ty - odparł.
- Skąd wiedziałeś, że tu jestem?
- Jasmin mi powiedziała, że Emma chce to zrobić, ale nie sądziłem, że ty tu będziesz. Choć mogłem się domyślić.. Więc jak wygląda sytuacja?
- Jak widzisz wypuszczają jej ciotkę na wolno, a Emma wchodzi na jej miejsce. 
- To co robimy? - spytał obserwując co się dzieje.
- Oni są trochę silniejsi od nas, ale wydaje mi się, że pokonamy ich. 
- Bynajmniej musimy - dokończył Darren. No dobra, więc co najpierw robimy?
- Działamy od razu. Nie możemy tracić czasu. 
- Ok. Więc na trzy skaczemy i zabijamy.
- Dobra.
- Raz, dwa, trzy!
Skoczyli z drzew i stanęli przed Emmą. 
- Mówiłem, żebyś nikogo nie przyprowadzała! - powiedział ze złością Lucas.
- Bo nie przyprowadzałam. Co wy tu robicie? - skierowała się do Darren'a i Will'a.
- Ratujemy ci skórę - powiedział jeden z nich.
- Nie chcę.
- Chcesz, tylko o tym jeszcze nie wiesz. Jeszcze nam za to podziękujesz - uśmiechnął się Will w jej kierunku.
Lucas kazał swoim podopiecznym atakować nieproszonych gości. W pewnym momencie zrobiło się wielkie zamieszanie. Emma podeszła do cioci i ją przytuliła.
- Emmo. Nie rób tego, przyrzeknij mi.
- Ale dlaczego?
- Bo on mnie i tak zabije, a gdy ciebie zdobędzie to wyssie z ciebie całą krew płynącą w twoich żyłach i będziesz martwa. 
- Więc tak czy inaczej obydwie zginiemy?
- Tak - odparła. 
- Dlaczego to robi? - spytała.
- Nie wiem. Ale spytaj się swoich przyjaciół. Może oni wiedzą.
- Dobrze. 
- To uciekaj z stąd, dobrze? - powiedziała głaszcząc jej policzek.
- Nie chcę cię stracić - miała oczy już we łzach.
- Nie płacz. Pomyśl sobie, że wyjechałam z stąd na zawsze.
- Nie potrafię - łzy powoli spływają  jej po policzkach.
- Ale musisz - otarła jej łzy.
- Wydostanę cię z stąd - mówiąc to przetarła do końca łzy i sprawdziła czy ktoś się patrzy w ich stronę.
Wszyscy byli zajęci zabijaniem się nawzajem. Emma jej rozwiązywała sznury, którymi miała związane ręce.
- Co ty robisz? 
- Ratuje ci życie.
Nic nie odpowiedziała. Po rozwiązaniu, wzięła ją za rękę i uciekły. Wróciły do domu. Gdy już dotarły, weszły do środka. 
- Dzięki za ratunek - przytuliła ją.
- Nie ma sprawy.
Bridget spojrzała na nią.
- Poradzą sobie - pocieszyła ją.
- Ale to moja wina.. 
- Nie obwiniaj się za to. Tak naprawdę to wierze ci, że nie kazałaś im tu przychodzić. Oni przyszli ot tak, bo martwili się o ciebie. Na ich miejscu też bym się martwiła. 
Emma nic nie odpowiedziała tylko kiwnęła lekko głową. 
- No dobrze, to ja idę się położyć. Jestem ty wszystkim już wyczerpana. 
- Dobrze.
Bridget poszła do swojej sypialni i położyła się spać. Emma usiadła na sofie i martwiła się o swoich przyjaciół. Wiedziała kim są tak naprawdę i wiedziała, że z taką siłą jaką mają to pokonają ich, ale z tego co wie to Lucas może ich załatwić tak szybko jak pstryknięcie palcem. Minęła jakaś godzina i w pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi. Otworzyła drzwi i jej zmartwienie odeszło w niepamięć. 
- Dobrze, że wam nic nie jest - przytuliła Darren'a, a potem Will'a.
- Yhym - odparł Will.
- Wejdźcie.
Weszli do środka po czym zamknął drzwi.
- Słuchaj. Masz tego więcej nie robić, rozumiesz? - powiedział Will.
- Nie prosiłam o pomoc.
- Dziewczyno wiesz co ty byś zrobiła? Zabiłabyś siebie i jeszcze swoją ciotkę.
- Ale uratowałam ją. 
- Mimo wszystko. Nie powinnaś tego robić. Sam mówiłem ci jakie mogą być tego konsekwencje.
- Gdybyś zauważył, że to moja jedyna rodzina jaką mam postąpiłbyś tak samo! - podniosła głos.
- Dobra, przestańcie się już kłócić - powiedział Darren.
Will tylko prychnął i wyszedł z domu.
- Nie przejmuj się nim. On już taki jest - mówiąc to przytulił ją.
- Czemu inni nie potrafią mnie po prostu zrozumieć? 
- Tego nie wiem, ale ja cię rozumiem. Sam przez to przechodziłem..
- Jak to? - lekko się odsunęła.
- Też musiałem wybierać pomiędzy sobą, a rodziną. 
- I kogo wybrałeś?
- Wiem, to może zabrzmi głupio i dziwnie, ale wybrałem siebie.
- A czemu nie rodzinę? Nie była dla ciebie wszystkim?
- Była, ale to tylko tak z pozoru. Wiesz.. oni byli wampirami i nawet tego nam, swojej rodzinie nie powiedzieli. To wtedy dla mnie było dziwne i trudne do zrozumienia. Po jakimś czasie zdecydowali się, by wyjawić ich sekret, który sam poznałem wcześniej tylko wtedy nie mogłem w to uwierzyć. Gdy oni mi to powiedzieli wtedy zrozumiałem, że to co widziałem było prawdą. Nie chciałem ich znać, więc wyniosłem się z stamtąd. Byli zdziwieni, że nie chcę być taki sam jak oni, ale to mój wybór. Ale jak widzisz i tak jestem taki, jak oni..
- Rozumiem cię - wtuliła się w niego. Mam nadzieję, że taki dzień jak ten, już się nie powtórzy.
- Też mam taką nadzieję, ale tego ci nie obiecuję. Lucas i tak wróci po ciebie, bo najbardziej na tobie mu zależy. Ty jesteś jego rozwiązaniem.

sobota, 21 stycznia 2012

Ciąg dalszy 7 rozdziału...

Następnego dnia, Emma obudziła się w wyśmienitym humorze. Cieszyła się, że powoli znów wszystko zaczyna wracać do normy. Po niecałych czterdziestu minutach była ubrana, wymalowana i zjadła śniadanie z przyjacielem i jej nowym chłopakiem. Była zadowolona z siebie, że wyjaśniła sobie wszystko z Darren'em. Will siedział na swoim ulubionym fotelu, a Emma sprzątała po śniadaniu. Kuchnia była połączona z jadalnią, a obok jadalni był duży pokój, w którym znajdował się salon, który jest bardzo przestronny. W salonie mieści się kominek wykonany z cegły i znajdował się przy ścianie wzdłuż okien. Siedząc przy nim i patrząc się jak ogień wesoło trzaska, Will'owi zawsze przypominały się chwile, które dla niego były piękne, a zarazem ukazywały się przed nim te gorsze. Przed kominkiem znajduje się ciemno czerwony dywan ze wzorkami, a na nim stoi ciemno czerwona sofa. Po obu stronach sofy stoją dwa stare, beżowe fotele. Między nimi stoi zwyczajny stolik do kawy. Ściany są pomalowane na ciemny odcień fioletu. Na przeciwko okień znajdowały się regały z książkami. Podłoga pokryta jest ciemno brązowym drewnem. Wszystkie meble były połączone tak, że idealnie pasowały do pozostałych.
- Dobrze, to czas już na mnie - powiedziała Darren.
- Jak to? Już idziesz? - spytała przerywając mycie naczyń.
- Muszę. Obowiązki wzywają - lekko się uśmiechnął po czym podszedł do niej i pocałował ją.
- No dobrze - powiedziała po chwili niechętnie. To kiedy się spotkamy?
- Kiedy tylko będziesz chciała.
- Może dziś wieczorem? - zaproponowała.
- Pewnie. Powiedz tylko gdzie i o której, a przyjdę.
- Przyjdź po mnie o 17, dobrze?
- Ok. To ja już lecę, pa - pocałował ją jeszcze raz po czym wyszedł z domu.
- Pa.. - mówiąc to usłyszała tylko dźwięk zamykanych drzwi. 
Wróciła do zmywania. 
- Ty naprawdę go kochasz? - spytał Will.
- Tak, a co?
- Nic, tak pytam.
- Mam pomysł - oznajmiła po chwili.
- Jaki?
- Może zrobimy podwójne randki? Obydwoje mamy kogoś i to będzie też dobry pomysł, żebyś ty z Darren'em odbudował przyjaźń, a przy okazji wszyscy poznamy się lepiej.
- To nie taki zły pomysł. Spytam tylko co na to Jasmin - mówiąc to wyjął telefon i wybrał jej numer. Odebrała.
- Cześć, tu Will. Emma wpadła na pomysł, żeby zrobić podwójną randkę dziś wieczorem.
- Podwójną?
- Tak. Emma z Darren'em są razem..
- No dobrze, o której przyjść?
- Bądź u mnie o 17.
- Ok. To do zobaczenia
- Yhm - mówiąc to rozłączył się.
- Zgodziła się.
- Ok. A mówiąc już o przyjaźni.. coś już postanowiłeś?
- Myślę, żeby mu dać tą ostatnią szansę, ale jakoś do tego nie jestem przekonany.
- Rozumiem – mówiąc to skończyła zmywać i usiadła obok niego na fotelu.
Zapadła cisza.
- Kiedy będę mogła wrócić do siebie? - spytała po chwili.
- Do domu? 
- Tak.
- Na pewno nie teraz. 
- Ale jej tam nie będzie skoro przeszła na jego stronę.
- A skąd możesz wiedzieć, że tam nie będzie? A jeśli wrócisz tam to w każdej chwili mogą cię znów dorwać, a ja nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało - spojrzał na nią.
Przemilczała to. 
- Will! Nie rozumiesz, że mam już dość takiego życia? Wszystko było dobrze, ale odkąd moi rodzice zginęli wszystko zaczęło się rujnować. Ja już tak nie mogę żyć.. i wiem, że będzie jeszcze gorzej - mówiła to mając oczy we łzach. 
- Wiem, że to nie jest takie łatwe, ale życie dalej z każdą minutą przemija i musisz się z tym pogodzić.
Emma poszła do pokoju. Nie chciała już tego słuchać. Wiedziała, że będzie gorzej, ale jeszcze nie potrafiła pogodzić się z przeszłością.. Will'owi też nie było łatwo. Porównując ich do siebie można by powiedzieć, że są w takiej samej sytuacji. W jego życiu na każdym kroku ktoś oszukiwał.. kłamał.. Miał tego dosyć, ale życie trwa. Chciałby cofnąć to i zacząć wszystko od nowa jakby tego w ogóle nie było, ale się nie da. Po przemianie w wampira myślał, że to dobry pomysł, choć nadal był na niego zły za to co zrobił. Jego myśli wtedy były szalone i nieprzemyślane. Czuł, że wszystko może teraz zrobić, ale po tylu latach dopiero teraz zdał sobie sprawę, że to nie jest nic dobrego wręcz okrutne. Miał myśli nawet samobójcze, bo sądził, że jeśli ma teraz być kimś kim nie chce być to wolał umrzeć. Wiele razy próbował się uśmiercić, ale to nic nie dało. Gdy próbował się pociąć to też nic to nie dało, ale gdy zauważył swoją krew jego oczy stały się mocno czerwone. Wtedy pomyślał, że wypije swoją krew i może to coś da. Zrobił to, ale powstrzymała go pewna osoba.. Od tamtej pory obiecał jej, że już tego nie zrobi. Jak widać trzyma się do teraz, choć ma ochotę zrobić to ponownie. Po jakimś czasie zadzwonił do Emmy telefon. Odebrała.
- Tak?
- Słuchaj, powiem to krótko i nie będę ci tego tysiąc razy powtarzał. Twoja ciotka nie jest mi już potrzebna. Jeśli chcesz możesz ją sobie wziąć, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Zamienisz się z nią.
- Ja? Po co?
- Gdy przyjdziesz dziś o 18 do parku to wszystkiego się dowiesz - mówiąc to rozłączył się.
Emma usłyszała jak jej ciotka zaczęła krzyczeć "Emmo, nie! Nie przychodź tam!". Nie zdążyła nic powiedzieć, gdyż się rozłączył. Otarła oczy. Sprawdziła godzinę.
- Jest godzina dwunasta czterdzieści - powiedziała do siebie. Will mnie nie puści samej.. Muszę coś zrobić.. Po paru minutach zeszła na dół sprawdzić czy jest w domu. 
- Co się tak skradasz? - spytał.
- Nie.. nic - odpowiedziała zmieszana. Ale mam do ciebie pytanie - podeszła w jego stronę.
- Tak? - spojrzał na nią.
- Gdybym mogła uratować ciocię i ten Lucas, czy jak mu tam, chciałby się ze mną spotkać, aby oddać mi ją to.. - nie dokończyła powiedzieć, bo jej przerwał.
- Czekaj.. On do ciebie zadzwonił?
- Tak..
- Nie spotykaj się z nim, rozumiesz? On na pewno coś jeszcze szykuje niż tylko oddać ci ciotkę.
- Skąd to wiesz?
- Znam go.
- Jak to znasz..?
- Eh.. - westchnął. W czasie mojej przemiany byłem cały czas w domu, a on po prostu przyszedł do mnie. Przedstawił się jako Lucas. Mówił mi, że jest wampirem i ma dwa tysiące lat i, że to on jest najpotężniejszy ze wszystkich. Wszystko mi tłumaczył co może się dziać podczas przemiany, jakie są tego skutki, czego nie powinienem robić.. Dosłownie wszystko. Był cały czas przy mnie dopóki nie dokonałem do końca tej przemiany. Gdy się już z tym oswoiłem zabierał mnie na polowania. Na początku to były zwierzęta, a potem przeszliśmy na ludzi. Nauczył mnie wszystkiego. Gdy już wszystko wiedziałem na koniec zaproponował mi, żebym wstąpił w jego szeregi, ale nie chciałem. Wolałem żyć jak normalny człowiek. Tak naprawdę to próbowałem, bo wtedy nie byłem normalny.. 
- I co powiedział jak się nie zgodziłeś? - dopytywała.
- Powiedział mi tylko, że jeszcze się zobaczymy. Później znów przychodził do mnie, a ja mu odmawiałem cały czas. Sądził, że jeśli będzie się tak ciągle o ty pytał to się zgodzę zrezygnowany. Ale tak nie było. Ostatni raz jak go widziałem jakieś czterysta lat temu.
- Wow.. 
- Dla zwykłego człowieka może to dziwne lub zaskakujące, ale gdy jest się wampirem kilkaset lat nic już nie jest normalne ani dziwne. Bynajmniej jak ostatni raz przyszedł z tą prośbą to w jego oczach było widać gniew.. którego nie da się opisać.. ale takiego gniewu nawet zwykły człowiek nie ma. Był na mnie bardzo wkurzony, że tak mu się odpłacam za jego pomoc, choć nie prosiłem go wcale o to.
- Co powiedział?
- Że jeszcze ze mną się policzy.. zabije mnie.. 
Zapadła cisza. Emma nie wiedziała co powiedzieć. Jakoś nie potrafiła nic wypowiedzieć..
- Will.. Wiesz, że on cię znajdzie? Sam mówiłeś, że zawsze dostaje to co chce. 
- Tak, ale jak widzisz jego tu nie ma. Gdyby chciał mnie zabić zrobiłby to dawno.
- A może dzisiaj..?
- Dzisiaj? Co masz na myśli?
- No dobrze powiem ci, ale nie mów tego Darren'owi, ok?
- Dobrze, ale pamiętaj, że jeśli jest to coś złego to ja sam ciebie nie puszczę.
Nic nie odpowiedziała tylko zaczęła wszystko mu mówić. 
- Więc.. Zadzwonił do mnie Lucas i powiedział mi, że moja ciocia nie jest mu już potrzebna i mogę ją wziąć, ale podał mi warunek.
- Jaki?
- Że dokonamy zamianę. Ciocia pójdzie na wolno, a ja.. - przerwał jej.
- Nie pozwolę ci na to.
- Will.. Chcę ją ocalić. 
- Dobrze, rozumiem to, ale nie w ten sposób. On pewnie domyślił, że ja pójdę z tobą, bo będę się bał o ciebie, że coś ci się stanie. On dokona zamiany, bo ty oddasz mu się samowolnie, a on ze swoimi podopiecznymi będzie mógł mnie zabić. Nie rób tego. 
- Will. Ty naprawdę tego nie rozumiesz. Ona jest moją jedyną rodziną jaką tylko posiadam.. Zostanę wtedy tylko ja z bratem i z jego dziadkami.. 
- To nie są też twoi dziadkowie?
- Nie. Alex został adoptowany przez moich rodziców.
- Rozumiem.
Emma spojrzała na zegarek. Dochodziła godzina piętnasta.
- Umówiłaś się już z nim, prawda?
- Tak..
- Na którą?
- Na osiemnastą w parku.
- No powiem szczerze, że wybrał niezłe miejsce. Szczególnie, że tam mało ostatnio chodzi osób.. Radzę ci nie idź.
- Ja.. już jej nigdy nie zobaczę..? 
- Nie chcę cię bardziej dołować..
- Powiedz mi prawdę - powiedziała z podniesionym głosem.
- Uspokój się.
- Nie. Powiedz mi prawdę. Chcę to usłyszeć na głos.
- Możliwe, że już jej nie zobaczysz.
Emma rozpłakała się. Jej łzy leciały jedna po drugiej spływając po policzku. Will podszedł do niej i ją przytulił. 
- Jeśli nie będę mogła jej uratować to zginę razem z nią - powiedziała.
- Nie rób tego. Proszę cię.. Co będzie z twoim bratem? Tak po prostu go zostawisz?
- To przekażesz mu, że nie chcę już go widzieć.. Zrozumie to.
- Nie zrobię tego. Nie pozwolę ci też umrzeć. Jesteś młoda i masz wiele lat jeszcze do przeżycia. Nie marnuj tego.. Proszę.. - spojrzał w jej zapłakane oczy.
Powoli zbliżał się do pocałunku. Emma w ostatniej chwili go odepchnęła. 
- Co ty robisz? Zapomniałeś, że masz dziewczynę, a ja chłopaka? - mówiąc to odepchnęła go i wybiegła z domu.
- Emmo, nie! Zaczekaj! - wybiegł za nią.
Emma nagle dostała dużo energii dzięki czemu zaczęła szybko biegać. Kierowała się w kierunku swojego domu. Nie zwracała już na to uwagi, że ktoś tam może być. Will nie mógł się ujawnić, że jest wampirem dlatego biegł jak zwykły człowiek. Ostatnio nie był w dobrej formie. Dogonił ją w połowie drogi i złapał ją za rękę. Emma gwałtownie się zatrzymała i spojrzała na niego.
- Zostaw mnie - powiedziała przez zapłakane oczy po czym wyrwała się i biegła dalej.
Will nie chciał już zatrzymywać, ale nie miał wyjścia. Czuł, że ktoś tam jest w jej domu i nie mógł dopuścić do tego, by tam pobiegła. Musiał to zrobić. Dzięki wampirzej szybkości dogonił ją, złapał ją w talii po czym zniknęli w mgnieniu oka. Zabrał ją z powrotem do domu. Gdy dotarli zamknął drzwi na klucz i schował do prawej kieszeni.
- Czego ode mnie chcesz? Czemu nie pozwoliłeś mi odejść? - powiedziała podniesionym głosem.
- Czułem, że tam, u ciebie w domu ktoś tam jest i nie mogłem pozwolić na to, żebyś tam się znalazła. 
Emma spojrzała na niego ze złością po czym poszła na górę do swojego pokoju.
- Czekaj - złapał ją za rękę. Przepraszam.. Nie powinienem był tego robić.
- Ale zrobiłeś - odparła.
- Chciałem tylko cię pocieszyć.
- Całując mnie i to jako przyjaciel?! Rozumiem przytulenie, ale to co zrobiłeś.. przekroczyło granicę - mówiąc to poszła na górę.
Nic nie odpowiedział tylko odprowadził ją wzrokiem do pokoju. Podszedł do stolika. Wziął szklankę, poszedł do barku i nalał do pełna whisky, "Pure Malt". Wiedział, że zrobił źle.. Wziął łyk po czym zdenerwowany rzucił szklanką w ogień. Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Poszedł otworzyć.
- Cześć, tęskniłeś? - uśmiechnęła się.
- Alice? Co ty tu robisz?
- Mogę wejść?
- Nie. Nigdy nie byłaś po moje stronie. Po co tu przyszłaś?
- W odwiedziny.
- Powiedz prawdę.
- No już przyjaciółce nie wierzysz? - spojrzała na niego po czym się lekko uśmiechnęła.
- My byliśmy wrogami i nadal tak jest.
- To w takim razie może zakopiemy topór i się pogodzimy?
- Niech zgadnę.. Lucas cię tu przysłał?
- Nie. Przyszłam samowolnie
- Nie wierzę ci - mówiąc to rozejrzał się czy ktoś nie czai się zza drzew.
- Z kim przyszłaś?
- Sama.
Will wciąż jej nie wierzył. Dzięki przemianie w wampira może robić wiele.. Czytać w myślach, latać, biegać szybciej niż normalni, hipnotyzować, ma zwiększoną siłę dzięki czemu ma dużą szansę na pokonanie kogoś.. Nie zwracając jej uwagi czytał jej w myślach "Czemu nie może mi zaufać.., coś długo się na mnie gapi, pewnie czyta mi w myślach.. ehh... i jak zobaczyłeś już coś niesamowitego?". Will przestał to robić.
- No dobrze. Wejdź.
Weszła do środka po czym zamknął za nią drzwi. Zaprowadził ją do salonu. Ona z nim nie miała szans. Pomimo, że miała trochę więcej lat jak on to i tak wiedział, że ją pokona.
- Więc po co konkretnie przyszłaś?
- Mówiłam już. W odwiedziny.
- Ja wiem, że coś ukrywasz. Powiedz to.
Will wyczuł to odkąd zaczął rozmawiać z nią w drzwiach.
- Nic nie ukrywam.
- To czemu nie jesteś teraz z Lucasem, hm? - spytał.
- Nie muszę z nim być cały czas - mówiąc to zauważyła, że już się wydała, ale mimo tego próbowała nie zdradzić się bardziej.
- No dobrze. Załóżmy, że ci wierzę - podszedł do niej bliżej.
- Widać, że się nie zmieniłeś - uśmiechnęła się.
- Wydaje ci się. Zmieniłem się, ale tego nie widać.
- Pamiętasz kiedyś nasze chwile? - spytała.
- Co do jednej - lekko się uśmiechnął.
- Chcesz je powtórzyć? - zaproponowała.
Will wiedział, że ma dziewczynę, ale żeby udał się jego plan, by się nabrała musiał na tą chwilę zapomnieć o Jasmin. I o Emmie.. Nic nie odpowiedział tylko ją pocałował. Po chwili spojrzeli sobie w oczy, a potem znów się pocałowali. Zrzucił wszystko ze stołu i położył tam Alice delikatnie ją pieszcząc. Emma usłyszała jakiś huk dobiegający z dołu. Wyszła z pokoju i spojrzała przez barierkę. Nie mogła uwierzyć, że widzi to na własne oczy. Wyjęła telefon i zrobiła zdjęcie, by później pokazać to Jass. Po chwili Alice zauważyła Emmę. Nienawidziła śmiertelników, ale uwielbiała delektować się ich krwią. 
- Kto to jest? - spytała lekko go odsuwając.
Emma szybko się schowała żeby jej nie zauważyli jeszcze raz. Will spojrzał tam, ale nikogo nie widział.
- Nikogo tam nie ma. 
- Widziałam tam dziewczynę.
- Wydaje ci się - zaczął ją ponownie całować.
- Kogo tu ukrywasz? - odepchnęła go z całej siły tak, że uderzył o regał z książkami.
Alice trzymała go za szyję.
- Powiedz mi kto tu jest.
- Jest tu tylko moja przyjaciółka, okey? 
- Przyjaciółka? Jest jedną z nas?
- A co cię to obchodzi?
Złapała go mocniej a gardło.
- Zazdrosna jesteś? - zaśmiał się po czym odepchnął ją z całej siły. Czyżbyś włączyła uczucia? Lucas nie byłby w tej chwili zadowolony - lekko się uśmiechnął.
- Kim ona jest?
- Już mówiłem przyjaciółką.
- Chodzi mi o to czy jest wampirem tak jak my - westchnęła.
- Gdyby nie była to co?
- Czyli nie jest? - zaśmiała się. No proszę. 
- Nic nie powiedziałem tylko spytałem, a to.. jest różnica.
Podeszła do niego.
- Wiesz, że nie lubię śmiertelników. Skąd wiedziałeś, że tu będę akurat w tym momencie? - spytała. Nie wiedziałam, że schowałeś przede mną soczystą kolację. 
- Nie zjesz jej.
- A czemu by nie? - po chwili znalazła się na górze przy Emmie i dotykała delikatnie jej szyi.
- Zostaw ją - stanął przed nią.
- Ooo jakie to słodkie. Przyjaciel martwi się o przyjaciółkę - zaśmiała się.
- Nic się nie zmieniłaś.
- Myślałam, że mężczyzna taki jak ty dowie się, że ludzie.. przepraszam.. wampiry nigdy się nie zmieniają.
- Mylisz się. Potrafią się zmienić jeśli tylko tego pragną. Ja tego pragnąłem, więc udało mi się. Ty też powinnaś to zrobić.
- Czemu tak sądzisz? Powinieneś mnie zaakceptować taką jaką jestem. 
- Wiesz. Wolę ciebie taką, jaka byłaś kiedyś.
- Will. Te czasy już minęły i nie ma po co do nich wracać - mówiąc to podeszła do niego i delikatnie dotykała jego policzka.
- Właśnie, że jest. Przypomnij sobie jaka byłaś wcześniej, a jaka jesteś teraz.
- I?
- I wtedy powinnaś w końcu zrozumieć dlaczego zerwałem z tobą - odepchnął jej rękę. 
Odszedł od niej i podszedł do Emmy.
- Nic ci nie jest? - spytał.
- Nie - spojrzała na niego.
Odwróciła się w ich stronę.
- Już wszystko rozumiem. 
- Co masz na myśli? - spytał.
- Wiem po co to wszystko wtedy było.
- Zamieniam się w słuch - spojrzał na Alice.
- Chciałeś, żebym zakochała się w tobie tylko po to byś ode mnie wyciągnął informacje na temat tego pierścienia. Ależ ja była głupia - powiedziała do siebie.
- Nie. Wtedy to ja naprawdę w tobie się zakochałem, ale już minęło.. Wspomnienia nie są już nic warte. To ty doprowadziłaś do zniszczenia naszego związku.
- Gdybyś nie pozwolił mi odejść nie byłoby tego wszystkiego.
- Alice. Ty to wszystko zaplanowałaś. Zrobiłaś to wszystko wiedząc, że i tak wstąpisz do jego szeregów. A najgorsze było to, że wciąż miałaś przede mną sekrety i wciąż kłamałaś mi prosto w twarz, a ja głupi się dawałem...
- Przepraszam cię, ale co ja miałam wtedy zrobić? 
- Mogłaś ze mną porozmawiać. Wtedy byłem taki jak ty.. i razem byśmy mogli coś zdziałać.
- Will. On mnie zmuszał do tego. Zagroził mi, że jeśli nie zrobię tego co on chce i jeśli powiem komuś o tym, to zniszczy mi do końca życie. Jak już sam zauważyłeś już to zrobił. Straciłam prawie wszystko.. Straciłam kilku przyjaciół.. moich bliskich.. a najgorsze jest to, że ty odszedłeś.. Nie było mi łatwo się z tym wszystkim pogodzić.. To stało się tak nagle..
- Mi też nie jest łatwo, ale jakoś trzeba sobie poradzić. 
Emma tylko przyglądała się i słuchała o czym mówią. Po chwili zabrała głos.
- Czemu się teraz nie wycofasz?
Alice spojrzała na nią.
- Bo nie mogę.
- Dlaczego? Nie potrafisz mu powiedzieć prosto w twarz "Nie"?
- Dla ciebie może to i łatwe, bo nie jesteś na moim miejscu. 
- To wytłumacz mi.
- A po co mam ci wszystko mówić? Nawet cię nie znam!
- Uspokój się - powiedział.
- Przepraszam.. 
- Słuchaj - zaczął. Czułem, że masz przede mną jakąś tajemnicę. Powiesz mi co się dzieje?
Alice nie wiedziała czy powiedzieć mu o wszystkim czy nie. Domyśliła się, że i tak odsunie się od niej, więc nie miała co liczyć na więcej niż tylko przyjaźń. Po dłuższym zastanowieniu się postanowiła coś powiedzieć, ale nie wyjawi mu całej prawdy. Jeszcze nie teraz.
- Jeśli naprawdę nie mogę być z tobą to chociaż chcę cię ochronić przed tym co się niedługo stanie - spojrzała na niego.
- O czym ty mówisz?
- Lucas specjalnie do niej zadzwonił - spojrzała na Emmę, a potem odwróciła wzrok na Will'a. Chciał zrobić zamianę między nią, a jej ciotką tylko dlatego, żebyś wpadł w ich pułapkę. 
- W jaką pułapkę? - spytał.
- Od paru miesięcy obserwował cię jak wygląda twój dzień, co robisz, czy masz jakiś znajomych.. Niedawno powiedział mi, że masz dziewczynę, Jasmin. Wie o niej wszystko tak samo jak i o niej - wskazała na Emmę.
- Jak to "wszystko"? - spytała.
- Wie gdzie mieszkacie, kim jesteście, do jakiej szkoły chodzicie, ile macie lat.. Dosłownie wszystko. 
- Ale po co to wszystko? - dopytywała.
- Tylko po to, żeby schwytać Will'a. Pamiętasz jak uciekałaś przed swoją ciotką?
- Tak, a co?
- On ją zauroczył, ale po pewnym czasie zaczęła ci wszystko mówić - spojrzała na niego. 
- Tak.. Wtedy to zauroczenie musiało przemijać.. ale dziwi mnie fakt dlaczego nie dał jej więcej czasu.
- Wyznaczył jej czas. Ostrzegł ją, że jeśli się nie wyrobi to zabije ją. Nie lubi marnować czasu.
- To dlatego powiedział mi przez telefon, że nie jest już mu potrzebna.. 
- Tak. Bynajmniej gdyby zrobił tą przemianę między nimi to on ją puści tak jak obiecywał, ale Emma.. 
- Co jej zrobi? - spytał trochę zdenerwowany.
- Będzie chciał ją zmienić w wampira lub w coś gorszego.. W ten sposób chce odpłacić ci za to, że nie przyjąłeś jego oferty. Gdy on przyszedł do mnie też nie chciałam wstąpić do jego szeregów i zmuszał mnie zabijając moich bliskich. Dlatego przyjęłam jego propozycję. Nie chciałam już nikogo więcej stracić.. 
- To jeśli Will nie wstąpi do jego szeregów to on może zabić jego bliskich? - spytała.
- Tak i na pewno nie będzie niczego żałował. Pójdzie na całość.
- Lucas wie, że tu jesteś?
- Nie. Dlatego teraz będzie lepiej jeśli sobie pójdę. Nie chcę, żeby pomyślał, że ci pomagam czy coś. 
- Ok. I dzięki..
- Za co?
- Za pomoc. Gdyby nie ty, nie wiedziałbym dokładnie co ma zamiar zrobić. 
- Nie ma sprawy - lekko się uśmiechnęła po czym zniknęła w mgnieniu oka.
- To co zrobisz - spojrzała na niego.
- Jeszcze nie wiem.
Spojrzała na zegarek. Dochodziła godzina 17 i w tej chwili ktoś zapukał do drzwi.